Miłość mojego dziecięcego, młodzieńczego i całkiem dorosłego łakomstwa – sezamki! Najpiękniejsze były wartości super-odżywcze sezamu, które stanowiły mocne alibi dla hodowania tegoż łakomstwa. Jedna z przyjemniejszych hodowli mojego życia 😉 Dlaczego? 1. słodkie; 2. chrupiące; 3.niedrogie; 4. kupuje się w małych paczuszkach, więc łatwo upchnąć w kieszeniach… No dobrze, wymyślam te plusy na siłę… Dwa pierwsze powody są wystarczające zupełnie, żeby sezamki kupować i jadać. Niestety, gdy nauczyłam się czytać etykiety, szczególnie fragment ze składem…brrr…zaczęłam poszukiwania sezamków BEZcukrowych i BEZsyropowych, BEZskutecznie… 🙁 Wartości superodżywcze sezamu musiały wystarczyć w milionach innych potraw, posypek i dodatków (rany, jakie to uniwersalne ziarenko!!!). O sezamkach zapomniałam, aż tu nagle czytam o pseudosezamkach z lnu u pinkcake.Jednak sama autorka przyznaje, że używana ilość cukru nie sprzyja zdrowiu… Dla mnie to było już bez znaczenia, bakcyla połknęłam, wyobraźnia ruszyła z kopyta, już widziałam te chrupiące złociste cudeńka…BEZcukrowe… :-Dźródło:http://swojskozfasolka.blogspot.com
Składniki
- 10 daktyli,
- 3 łyżki inuliny,
- 1 szklanka sezamu (biały : czarnego = 3 : 1),
- 1 szczypta soli
Sposób przyrządzenia
- Daktyle zalać ciepłą wodą i odstawić na godzinę.
- Zmiksować daktyle z wodą i inuliną na mus.
- Dosypać sezam i sól, dokładnie wymieszać.
- Masę rozsmarować na papierze do pieczenia.
- Podpiec w 150⁰C 35 minut.
- Wystudzić. Kroić ostrym nożem.