“Jestem teraz najnieszczęśliwszym z ludzi. Gdyby to, co czuję, zostało rozdzielone równo pomiędzy całą ludzką rodzinę, nie byłoby na ziemi ani jednej pogodnej twarzy. Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie lepiej. Obawiam się, że nie. Trwanie w tym stanie jest niemożliwe. Wygląda na to, że muszę albo umrzeć, albo poczuć się lepiej”.
Abraham Lincoln
Przygnębienie nie było dla A.L. niczym obcym. W pewnym okresie życia był pogrążony w depresji do tego stopnia, że odebrała mu ona zdolność do jakiegokolwiek działania. Mówił o sobie: „Jestem najnieszczęśliwszym z ludzi”. A.L. miał uzasadnienie dla swoich mrocznych poglądów na życie. Urodził się w zubożałej rodzinie, nie powiodło mu się w interesach, a później pominięto go przy staraniach o pracę, w którą – jak czuł – mógłby wkładać serce. Jego prawdziwa miłość zmarła przedwcześnie. Oświadczył się później innej młodej damie, ale został odrzucony. Historia życia A.L. i jego skłonność do melancholii wydawały się upewniać, że nigdy nie wzniesie się ponad niesprzyjające okoliczności i niczego w swoim życiu nie dokona. W innym zakątku świata, kilkadziesiąt lat później rozegrała się podobna historia. Tym razem jej bohater pochodził z innej warstwy społecznej. Urodzony we wpływowej rodzinie, W.C. był od dzieciństwa narażony na fizyczne, psychiczne i emocjonalne próby. Gdy miał trzy lata spadł z osła i doznał urazu mózgu. Jako jedenastoletni chłopiec zobaczył swoje życie wiszące na włosku, gdy jego lekarz rozpaczliwie walczył z burzliwym zapaleniem płuc. W wieku lat osiemnastu spadł z wysokości prawie 30 stóp, co skończyło się pęknięciem nerki i wielotygodniowym leczeniem. Fizyczne i emocjonalne wyzwania, jakim musiał stawić czoła, często go przytłaczały. Dwukrotnie nie zdał egzaminu na wybraną uczelnię. Jego ojciec nie był zbyt hojny dodawaniu mu otuchy po tym niepowodzeniu. Powiedział synowi, że prowadzi „leniwe, bezcelowe i nieużyteczne życie”. I dodał – zagradzając tym samym drogę do zmiany drogi życiowej – że W.C. stanie się „zwykłym nicponiem, jedną z setek porażek szkół publicznych”, który „zdegeneruje się do poziomu nędznej, nieszczęśliwej i bezsensownej egzystencji”. Te wyzwania młodych lat W.C. rzucają pewne światło na źródła depresji, doskwierającej mu przez całe życie. Wyłaniający się obraz to historia życia, którego przeznaczeniem jest mroczny kres. Depresja rzeczywiście zda się wykradać nam istotę osobowości i odzierać mózg z jego zdolności twórczych, spontaniczności, świadomości dokonań i radości. Depresja nie oznaczała jednak końca biografii A.L. czyli Abrahama Lincolna. Mógł wprawdzie poddać się chorobie i nigdy nie osiągnąć zbyt wiele, lecz zamiast tego dążył do celu i stał się jednym z najbardziej poważanych amerykańskich prezydentów. Jego życie stało się świadectwem niesamowitej potęgi ludzkiego umysłu. W pewnym okresie mózg Lincolna wydawał się zagrożony utratą wszelkiej zdolności funkcjonowania, lecz później umożliwił mu sformułowanie i wygłoszenie orędzia gettysburskiego. Depresja W.C. również mogłaby stać się epilogiem innego nędznego i skazanego na zapomnienie żywota. Winston Churchill (bo tak brzmiało jego pełne nazwisko) także dorastał wśród przeciwności, a mimo to potrafił podtrzymać upadającego ducha Brytanii w jednej z najmroczniejszych godzin jej historii. „Orator”, „poruszyciel”, „przywódca” – wszystkie te określenia odnoszono do kogoś, kto równie dobrze mógł poddać się zniechęceniu.
Nadzieja dla ofiar depresji
Historie życia Abrahama Lincolna i Winstona Churchilla dają nadzieję wszystkim pogrążonym w depresji. Obaj byli zaangażowani w wiele gorzkich sporów wywołanych różnymi opiniami ludzi. Jednak najważniejsze dla nich zmagania rozgrywały się w obrębie ich własnych umysłów. Niezależnie od tego, czy zmagałeś się z depresją, czy też z innym zaburzeniem psychicznym, scenariusz twojego życia zależeć będzie od umiejętności wykorzystania zasobów twojego umysłu.