Przeświadczenie o byciu kochanym oraz zdolność do kochania innych otwierają drzwi do zachowania zdrowia. Człowiek zauważający Bożą miłość, doświadczający dobra od innych i zdolny do okazywania troski oraz zrozumienia jest po prostu zdrowszy!
Człowiek został stworzony do miłości i jedynie realizacja tego celu może dać mu pełnię radości, satysfakcji i zdrowia. Badania naukowe wykazały, że najważniejszym czynnikiem rozwoju zdrowej osobowości jest poczucie bycia kochanym, a w następnej kolejności zdolność do kochania innych. Jest to również prawdą w aspekcie rozwoju zdrowia fizycznego.
Zanim człowiek staje się zdolny do miłości, musi sam jej doświadczyć. Każdy człowiek, aby być zdrowym pod względem emocjonalnym, jak również fizycznym, potrzebuje żyć w przeświadczeniu, iż jest prawdziwie kochany i akceptowany. Niestety świat, w którym żyjemy jest pełen ludzi, którzy nigdy tego nie doświadczyli, a co za tym idzie ludzi, którzy sami nie potrafią kochać. Wielu ludzi twierdzi, że odczuwają emocjonalne uczucie pustki, które można bezpośrednio przypisać temu, że nie czuli się kochani jako dzieci, czy też czują się odrzuceni w innych relacjach. Mogą oni nawet opisać „tępy ból” tkwiący gdzieś głęboko w duszy, który jest blisko związany z brakiem doświadczenia miłości, przynależności i akceptacji. A taki stan emocjonalny, jeśli trwa dostatecznie długo, nieuchronnie prowadzi do problemów zdrowotnych natury fizycznej, czyli chorób psychosomatycznych.
Amerykańskie badania wykazały, że uczucie ciepła i miłości ze strony rodziców we wczesnym dzieciństwie ma decydujący wpływ na stan zdrowia w ich dorosłym życiu. Na uniwersytecie w Harwardzie przebadano młodych mężczyzn, którzy mieli określić swój stosunek do rodziców (bardzo bliski, przyjacielski, tolerancyjny, chłodny). Po 36 latach u 91% uczestników tego badania, którzy przyznali, że ich kontakt z matką był chłodny, zdiagnozowano ciężką chorobę (np. wieńcową, nowotworową czy alkoholową).
W tych i innych badaniach naukowych wykazano, że 90% wszystkich schorzeń somatycznych związanych jest z kryzysem miłości i ciepłych relacji z innymi ludźmi. Aby znaleźć uzdrowienie i przerwać strumienie egoizmu, które niszczą nas i naszych bliskich, musimy odwołać się do Boga. On jest źródłem prawdziwej miłości, którą obejmuje osobiście każdego z nas – miłości, która trwa, choćby wszyscy inni zawiedli. Jedyny problem wynika ze smutnego faktu, że zbyt często o tym zapominamy, albo też mamy zniekształcony pogląd na temat Bożego stosunku i działania względem nas. To, co może nas uzdrowić, to zrozumienie, że najważniejszym aspektem Bożych myśli i uczuć w stosunku do nas jest Jego bezwarunkowa miłość i akceptacja. Bóg kocha i nie stawia warunków, akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Ten, który zna nas najlepiej, kocha nas najbardziej. Kocha nas jedynie z powodu prostego faktu, że jesteśmy Jego dziećmi. Każdy człowiek jest jedyny i niepowtarzalny, a przez to niezwykły i wyjątkowy, jest ukochanym dzieckiem Boga, które zna po imieniu i które ma szczególne miejsce w sercu swojego Ojca w niebie. „Zobaczcie jaką miłością umiłował nas Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy” (1 List św. Jana 3,1). I co jest bardzo ważne – Boża miłość nigdy nie wycofuje się w przypadku, gdy Mu się sprzeciwiamy. Bóg nigdy nas nie potępia, faktycznie nadal nas kocha pomimo naszych upadków. Miłość, która nie potępia jest statyczną, niezmienną rzeczywistością pięknego charakteru Boga. Wszyscy jesteśmy winni. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Jednak Bóg stale i niezmiennie nas kocha, a to, czego nienawidzi, to nasz grzech, ponieważ grzech rani nas, nas których On kocha. Ten prawdziwy wizerunek Bożego charakteru, zrozumienie, w jaki sposób Bóg odnosi się do nas, przynosi uzdrowienie. Czujemy się kochani i akceptowani, a to uzdalnia nas do tego, aby kochać i akceptować innych. Miłość i dobro to wartości, których potrzebuje każdy z nas. W pierwszej kolejności, aby ich samemu doświadczyć, a następnie, aby je kierować na Bo a i na drugiego człowieka. Jest to ponadczasowa zasada życia i zdrowia.
Opracowano na podstawie książek:
„Jego obraz… Mój obraz” Josha McDowella,
„Spójrz nowymi oczyma” Taya Gibsona