Śliwki kocham miłością wierną od wielu lat. Tak naprawdę, to odkąd pamiętam. Gdy przychodzi na nie sezon chciałabym żywić się tylko nimi, ale chciałabym też zostawić sobie coś nie coś na później. Najlepszy sposób, w jaki to robię to przygotowanie powideł prawie tradycyjnych. Różnica polega na czasie smażenia/gotowania. Dla jego skrócenia gniotę owoce przed podgrzaniem, podgrzewam ze szczyptą soli janginizacja niedawno odkryta :-)) i dodaję daktyle z karobem, które zagęszczają masę 😀
Beata Głowacka
Więcej podobnych przepisów znajdziesz na: http://swojskozfasolka.blogspot.com
Składniki
- 5 kg śliwki węgierki,
- 15 dag świeże daktyle z pestką
Sposób przyrządzenia
- Śliwki umyć, przebrać, usunąć pestkę.
- Do garnka o grubym dnie wrzucić śliwki, sól i dość porządnie pognieść dłońmi, by puściły sok.
- Podgrzewać na małym ogniu mieszając – na początku co pół godziny, potem do kwadrans i cały czas pod koniec 😉
- Daktyle zalać wrzątkiem, opłukać i odcedzić. Usunąć pestki, pokroić na paski i dorzucić do gotujących się śliwek. Wymieszać.
- Gdy masa zaczyna gęstnieć (po około 2 godzinach) dodać cynamon, kawę i wymieszać do rozpuszczenia cykoriady lub wymieszania ekstraktu. Dodać karob i mieszając bardzo często gotować 10 minut.
- Masę przekładać do wyparzonych słoiczków uważając, by nie zabrudzić brzegów (ja używam lejka z szerokim wylotem). Zakręcać, odwracać do góry dnem, odstawić do wystudzenia przykryte kilkoma złożonymi ściereczkami lub małym kocykiem.
- Przechowywać w chłodnej piwnicy/lodówce (kto zmieści w lodówce cały taki słodki nabój???)