W świetle dotychczasowych badań i aktualnego stanu wiedzy, na tak postawione pytanie, należałoby odpowiedzieć – nie. Tym bardziej, że miażdżyca nie jest chorobą zakaźną i nie wywołuje jej jeden konkretny czynnik, ale jest zespołem o podłożu wieloczynnikowym.
Według jednej z definicji – miażdżyca to przewlekły, specyficzny proces zapalny tętnic, w wyniku którego powstają w ich błonie wewnętrznej i środkowej wieloogniskowe uszkodzenia. Proces ten z czasem prowadzi do zmniejszenia elastyczności tętnic (stwardnienie) oraz zwężenia ich światła. W efekcie „rodzi się” wiele chorób, które większości z nas są dobrze znane jak choćby choroba wieńcowa, niedokrwienna choroba kończyn, czy udar mózgu.
Jest wiele czynników miażdżycorodnych, ale do najważniejszych zalicza się nadciśnienie tętnicze, nikotynizm, oraz nadmiar cholesterolu we krwi, a konkretnie tzw. złego cholesterolu – LDL.
Medycyna od wielu lat usiłuje ujarzmić owe niebezpieczne LDL, tak aby móc utrzymać jego stężenie we krwi na optymalnym poziomie. Blaszki miażdżycowe są bowiem zbudowane w znacznej części z utlenionych cząstek LDL, a zatem zrozumiałe jest, że im więcej krąży ich w naszych naczyniach krwionośnych, tym bardziej narażeni jesteśmy na rozwój miażdżycy.
Mając to wszystko na uwadze, wręcz szokujące wydają się wyniki badań opublikowane na łamach kilku prestiżowych pism medycznych. Zespół naukowców ze szwedzkiego uniwersytetu w Lund pod kierunkiem prof. Jana Nillsona przez 10 lat zajmował się obserwowaniem układu immunologicznego (odpornościowego) w sytuacji, gdy w sposób sztuczny, wprowadzi się do krwioobiegu duże ilości cząstek LDL.
Należałoby oczekiwać, że wywoła to wybitnie nasiloną miażdżycę. Jednak rezultat okazał się zaskakujący. System immunologiczny zaczął atakować wprowadzone cząstki LDL, a także niszczyć już istniejące blaszki miażdżycowe, hamując tym samym ich dalszy wzrost. Co więcej – nie stwierdzono przy tym żadnych skutków ubocznych.
W ten sposób zrodził się pomysł stworzenia szczepionki przeciwko miażdżycy, tym bardziej kiedy drugi zespół naukowców z Karolińskiego Instytutu w Sztokholmie (pod kierunkiem Dr Gorana Hanssona) zauważył, że wytworzone przez układ immunologiczny przeciwciała podane do innych organizmów, dają podobny skutek ochronny, a nawet leczniczy.
Czyżby miażdżyca została pokonana? Czy naukowcy są bliscy stworzenia cudownej szczepionki?
Być może tak. Jednak na razie, cieszyć się z tego odkrycia mogą jedynie myszy, gdyż te rewelacyjne wyniki uzyskano w ich organizmach.
Jeśli w tym momencie komuś przyszła odkrywcza myśl, aby np. frytki lub chipsy (które są wręcz naszpikowane utlenionymi cząstkami LDL) zastosować jako „szczepionkę”, to zdecydowanie odradzamy. Te „preparaty” nie działają! A ściślej mówiąc, działają ale wprost przeciwnie.
Póki co, nie zachęcamy do eksperymentowania, natomiast polecamy stare, sprawdzone i proste metody takie jak : prawidłowa dieta, regularny wysiłek fizyczny, unikanie stresu, optymizm oraz pogodne nastawienie do życia i ludzi. Taki styl życia – jest naukowo udokumentowanym działaniem na rzecz naszego zdrowia.
Skontroluj swój układ krążenia
Miażdżyca tętnic wieńcowych rozwija się cicho i podstępnie nie dając przez wiele lat żadnych dolegliwości. Często zaskakuje nagłym, niespodziewanym i nierzadko śmiertelnym zawałem serca. Dlatego wskazane są okresowe badania profilaktyczne w celu prewencji choroby wieńcowej i jej powikłań.
Jeżeli skończyłeś 35 lat*, poproś swego lekarza o przeprowadzenie badań w celu oceny wydolności twojego układu sercowo-naczyniowego – nawet, jeśli nie masz żadnych dolegliwości bólowych.
Przede wszystkim zbadaj we krwi:
1) Cholesterol całkowity i jego frakcje: HDL i LDL
2) Trójglicerydy
3) Glukozę oraz
4) RR (ciśnienie tętnicze)
Dodatkowo wskazane są badania:
5) EKG – najlepiej wysiłkowe
6) Dno oka
7) Transaminazy
8) Markery ryzyka zawałowego
W przypadku niepokojących wyników lub obecności wyraźnych objawów niewydolności układu krążenia, choroby wieńcowej czy nadciśnienia tętniczego zaleca się również:
9) ECHO serca (badanie ultrasonograficzne)
10) Przepływy oceniające wydolność układu tętniczo-żylnego.
W surowicy krwi tłuszcz wiąże się z cząsteczkami białka – powstają tzw. lipoproteiny. Zawartość lipidów we krwi możemy ocenić laboratoryjnie, określając tzw. lipidogram. Do przeprowadzenia oznaczenia potrzebna jest próbka krwi osoby badanej. Lipidogram obejmuje poziom cholesterolu ogólnego, LDL (lipoproteina o niskiej gęstości), HDL (lipoproteina o wysokiej gęstości) i trójglicerydów.
Prawidłowy poziom choresterolu całkowitego we krwi według ustaleń WHO nie powinien przekraczać 180 mg/dl (Tabela nr 1).
Wielu lekarzy, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, twierdzi jednak z całym przekonaniem, że poziom cholesterolu nie powinien przekraczać normy: 100 + wiek osoby badanej mg/dl i nie więcej niż 160 mg/dl. Na czym opierają oni swoje przekonanie? Otóż setki przeprowadzonych w ostatnich latach badań na temat cholesterolu i rozwoju miażdżycy wykazały, że w społeczeństwach, w których przeciętnie poziom cholesterolu waha się w granicach 70–140 mg/dl nieznana jest choroba miażdżycowa i nie spotykane są zawały i udary. Tam, gdzie cholesterol utrzymuje się na poziomie 140–180 mg/dl, ryzyko miażdżycy, choć niewielkie, ale już występuje. Natomiast w społeczeństwach, w których cholesterol wynosi przeciętnie w granicach 180–300 i więcej, schorzenia o podłożu miażdżycowym, jak choroba wieńcowa, zawały, udary mózgu występują zawsze na skalę epidemiczną, tak jak w Polsce (Tabela nr 2).
Drugim obok cholesterolu niezależnym czynnikiem zawałów i udarów jest poziom trójglicerydów we krwi. Nazwa pochodzi stąd, że trzy cząsteczki kwasów tłuszczowych łączone są z jedną cząsteczką glicerolu i w tej formie transportowane są we krwi. Trójglicerydy powodują sklejanie i łamanie się czerwonych ciałek i płytek krwi. Poprzez to sprzyjają powstawaniu skrzepów wewnątrznaczyniowych, które mogą prowadzić do zupełnego zamknięcia już zwężonego naczynia krwionośnego. Zwężenie następuje na skutek odkładania się złogów miażdżycowych, a zupełne zamknięcie powoduje skrzep, powstaniu którego sprzyja wysoki poziom trójglicerydów. Istnieje też pogląd, że trójglicerydy sprzyjają odkładaniu się cholesterolu na ściankach naczynia. Prof. J. Scharffenberg z Uniwersytetu Loma Linda w Kalifornii uważa, że poziom trójglicerydów we krwi nie powinien przekraczać wartości 100 mg/dl.


Lek. med. Grażyna Kuczek i dietetyk Emilia Słociak
* Wskazane jest, aby osoby z grupy ryzyka, u których w rodzinie występują choroby sercowo- naczyniowe, które palą papierosy i/lub mają nadwagę prowadziły badania profilaktyczne nawet w młodszym wieku.